Po koncercie, chwila zakupow. Potem pozegnalny obiad - ziemniak z gzikiem. Po niemiecku w pewnej knajpe Papa Asada. O 17.40 odprowadzilismy mlodziez na Hauptbahnhof, aby samodzielnie bezpiecznie wrocila do Polski. My udalismy sie juz na lotnisko. Jak zwykle za wczesnie.
Warto bylo jednak pojawic sie jako pierwsi w okienku. Niemka przy check in byla tak mila, ze dala nam w samolocie z Warszawy do Hanoi miejsca przy wyjsciu ewakuacyjnym - zatem rewelacja jak w pierwszej klasie. Nogi wyciagniete na wprost. Z Berlina wylecielismy punktualnie. W Warszawie mielismytylko 50 minut na przesiadke ale oczywiscie zdarzylismy.